C-pop

C – pop
czyli
muzyka popularna po chińsku

C – pop to odmiana popu charakterystyczna dla krajów, których językiem urzędowym jest chiński. Rynek ten obejmuje Chiny kontynentalne, Hong Kong, Tajwan i Singapur.

Można powiedzieć, że wszystko zaczęło się w 1920 roku. W Chinach pojawiła się tzw. muzyka na czasie z piosenkami, które nazywano shidaiqu. To od nich wywodzi się dzisiejszy c – pop.

Mando- i kanto – pop

W ramach samej muzyki popularnej wyróżniamy mando – i kanto – pop. Nazwy pochodzą od odmiany mandaryńskiej i kantońskiej języka chińskiego. Od początku różniły się melodią, muzyką, tekstem i jego przesłaniem. Dziś różnice zacierają się do minimum, jednak nadal powiązania z kulturą regionalną są widoczne i słyszalne.

Trochę z historii c – popu

Rząd zwalczał kanto – pop na rzecz mando – popu. Historią są już akcje, które poprzez zakaz lub znikomą ilość dopuszczanych piosenek do grania w radio, wypierały język kantoński ze świata muzyki. Przełomem okazało się pojawienie na scenie muzycznej Teresy Teng, jednej z wielkich div muzyki chińskiej. To ona po raz pierwszy połączyła mano- i kanto – pop w swojej twórczości.

Z powstaniem Chińskiej Republiki Ludowej pop w Państwie Środka oznaczono żółtym kolorem (pejoratywne zabarwienia: prostytucja, narkotyki itp.). W związku z sytuacją polityczną, centrum showbiznesu przeniesiono z Szanghaju na Tajwan. Obecnie właśnie tam rodzi się najwięcej talentów zasługujących na uwagę (warto wiedzieć, że tajwański pop wywodzi się od japońskiej enki).

Pierwsza azjatycka diva

Mówiąc o mando – popie trzeba wymienić oczywiście Faye Wong. Nazwano ją pierwszą azjatycką divą. Jako pierwsza chińska wokalistka wystąpiła w Nippon Budakon, największej hali koncertowej w Japonii.
Lata 90.
Rozkwit c – popu w Chinach to końcówka lat 90. Rynek po prostu wybuchnął, można było zaobserwować masowe narodziny muzyków i zespołów.

Wielki Jay Chou

Jay Chou, wielki artysta i ikona dla każdego posługującego się chińskim, był jednym z pierwszych, którzy zaczęli łączyć pop z r&b i rapem. Obecnie to niekwestionowany guru rynku chińskiego.

Tradycja i nowoczesność

Połączenie tradycyjnego chińskiego brzmienia (np. instrumenty gubin, pipa) z zachodnimi nowinkami pojawiło się po raz pierwszy za sprawą wielkiej trójki: Jaya Chou, JJ Lina i Leehom Wanga.

Popularność c-popu na świecie

Obecny c – pop choć mocno zamerykanizowany, nadal silnie związany jest z kulturą chińską.

Zadziwia fakt, że j – pop cieszy się popularnością na świecie, a c – music nadal zdaje się siedzieć we własnym ogródku. Osoby interesujące się muzyką, ale nie będące na Ty z rynkiem c – music, pewnie do dziś najmocniej identyfikują chiński rynek z nazwiskiem Cui Jiana, symbolem demonstrujących studentów. Na świecie statystyki zaznajomienia z c – popem podciągnął Leehom Wang, pochodzący z Tajwanu, a wychowany i mieszkający w USA. Jest także kilka zespołów, których muzyka dociera do nisz, tak w Polsce jak i na świecie. Tylko, że w porównaniu z popularnością chociażby boysbandów koreańskich czy muzyków japońskich – Chiny nawet nie stoją jeszcze w bramkach startowych.

Skąd więc taka sytuacja? Czyżby stara kultura chińska nie była atrakcyjna w porównaniu z japońską czy koreańską? Na tyle ile zdążyłam zaobserwować, te pytanie nie ma sensu, bowiem nie idzie o atrakcyjność i konkurencyjność tych kultur, ale o opakowanie muzyki i wychodzenie z nią za swoje podwórko. Wydaje mi się, że choć w świecie c – popu, w jego domowym środowisku trwają batalie o to, kto więcej sprzeda, kto zabłyśnie nowym image, a kogo najwięcej ludzi zobaczy w programie telewizyjnym – wielu muzyków traktuje swoją twórczość jako przekaz wyłącznie „do swoich”. Producenci dosłownie serwujący twory z rodzimych firm, w wewnętrznej polityce mając za cel: podbicie rynku lokalnego (wszak ogromnego, ale jedynie lokalnego) oraz sprzedaż jak największej ilości płyt w krajach chińskojęzycznych. Tymczasem ich „twory” w postaci boysbandów czy piosenkarek lub piosenkarzy, którzy zawodowo są obok (w większości) modelami i aktorami w jednej osobie, dla obytego słuchacza zza granicy są w wielu przypadkach: kiczowaci, nie proponują nic, co mogłoby nas zainteresować. A do muzyków, mających cokolwiek do przekazania swoją twórczością, do tych z prawdziwym talentem, ciężko dotrzeć komuś spoza chińskiego świata.

Autor: Alicja Szulborska

2 komentarze C-pop

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.